Czym właściwie jest ryzyko inwestycyjne?
Mówi się, że nie ma zysku bez ryzyka. Ale to wcale nie znaczy, że wyższe ryzyko inwestycji przekłada się na wyższy zysk. Wielu początkujących inwestorów popełnia poważny błąd. Skuszeni wizją zysków często podejmują ryzyko, którego zupełnie nie rozumieją. Co warto wiedzieć, aby uniknąć podobnych pułapek?
Strach ma wielkie oczy. A kiedy w grę wchodzą pieniądze, o strach bardzo łatwo. Oto kilka scenariuszy, które hipotetycznie mogą się wydarzyć:
- Inwestujesz w akcje? Bessa zdziesiątkuje twój portfel.
- Wolisz obligacje korporacyjne? Bankructwo firmy może pozbawić Cię całego kapitału.
- Trzymasz się obligacji skarbowych? W ciągu ostatnich 100 lat blisko 80 krajów nie wykupiło swoich obligacji, w tym dwukrotnie Polska.
- Trzymasz pieniądze wyłącznie na lokatach? Środki w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym skończą się po bankructwie jednego większego banku i będzie potrzebny ratunek ze strony państwa.
- Tylko mieszkania na wynajem? Najemcy mogą ci nie zapłacić lub zdemolować mieszkanie, może je strawić pożar, a rząd może wprowadzić wysoki podatek katastralny.
Można dalej kontynuować takie wyliczanie i wzbudzać coraz większy niepokój. Łatwo zapętlić się w takim myśleniu i dojść do wniosku, że nie ma bezpiecznej przystani dla naszych pieniędzy. Dlatego w inwestowaniu tak ważne jest zrozumienie ryzyka.
Po przeczytaniu starej maksymy „im wyższy zysk, tym wyższe ryzyko” można dojść do wniosku, że inwestycja w bardziej ryzykowne aktywa zapewni wyższe zyski. Ale tak nie jest. Gdyby bardziej ryzykowne aktywa zapewniały wyższe zyski, to
z definicji nie byłyby one ryzykowne!
Wyższe ryzyko inwestycyjne oznacza zwykle, że występuje większy „rozstrzał wyników” możliwych do uzyskania. Stopy zwrotu zależeć będą od rozwoju wypadków w przyszłości, których nikt oczywiście nie zna. Możliwych jest wiele scenariuszy. Może nastąpić wzrost gospodarczy, kryzys, wysoka inflacja, ale też deflacja.
Aktywa mniej ryzykowne wiążą się ze stosunkowo niewielkim zyskiem możliwym jednak do uzyskania w większości przyszłych scenariuszy. Aktywa ryzykowne wiążą się ze znacznie wyższym zyskiem w wielu standardowych scenariuszach, lecz w ich przypadku pojawia się wiele dodatkowych scenariuszy, w których mogą one wygenerować straty.
Rozważmy wybór pomiędzy lokatą bankową i obligacją korporacyjną. Pierwsza pozwoli nam zarobić tylko np.3% w skali roku, ale ryzyko straty jest minimalne. Nawet jeśli upadnie bank, przy spełnieniu odpowiednich warunków popłyną do nas pieniądze
z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (kwota depozytów nieprzekraczająca równowartości 100 000 euro jest gwarantowana w całości). Obligacja korporacyjna może pozwolić nam zarobić więcej – np. 6% w skali roku. Jednak ceną za dwukrotnie wyższy zysk jest ryzyko utraty większości kapitału, gdy firma emitująca obligacje zbankrutuje. Dlatego decydując się na konkretną inwestycję, nie pytaj tylko „Ile da się na tym zarobić?”, tylko zadawaj również pytanie: „Ile można na tym stracić i w jakich okolicznościach”? Dopiero gdy po rozważeniu wszystkich warunków uznasz, że potencjalny zysk jest godziwym wynagrodzeniem za takie ryzyko, dodaj daną inwestycję do swojego portfela.
Bardzo często stosowaną miarą ryzyka jest tzw. odchylenie standardowe, pokazujące jak mocno stopy zwrotu danej inwestycji odbiegały od długoterminowej średniej. Im wyższe odchylenie standardowe, tym wyższa zmienność – czyli wahania wyników. Prawie wszyscy boją się zmienności. Ale czy rzeczywiście to ona powinna być największym powodem naszych obaw?
Znacznie bardziej powinniśmy obawiać się czegoś innego: ryzyka permanentnej straty kapitału. Ze zmiennością da się przeżyć, bo zwykle oznacza ona tylko przejściowe straty w wyniku rynkowych zawirowań, po których nadchodzi odbicie. Za to permanentna strata kapitału zawsze oznacza definitywny koniec naszej inwestycji.
Autor: THINKTANK, 20.12.2018 r.