Miasto 15-minutowe – miejsce skrojone na ludzką miarę
Kryzys klimatyczny, korkujące się ulice, znikająca zieleń, smog, rozlewanie się przedmieść – to tylko kilka z wielu wyzwań, przed którymi stoją włodarze miast w XXI wieku. Odpowiedzią na część z tych problemów jest koncepcja miast 15-minutowych. Zakłada ona podniesienie komfortu miejskiego życia w połączeniu z bardziej efektywnym wykorzystaniem zasobów. Pomóc w tym ma zmniejszenie odległości między miastem i potrzebami jego mieszkańców.
Dzielnice monofunkcyjne – źródło problemów
Wiele miast do tej pory rozbudowywało się przydzielając dzielnicom różne funkcje: jednym mieszkalne, innym przemysłowe. Dziś taki układ powoduje różne dysfunkcje. Przykładowo ulice prowadzące do zagłębi biurowych korkują się w godzinach porannych i popołudniowych, za to wieczorami i w weekendy życie tam zupełnie zamiera. Dojazdy do pracy i załatwianie spraw w różnych częściach miasta zabierają dużo czasu i energii. Próba udrożnienie komunikacji samochodowej poprzez poszerzanie ulic i rozbudowę parkingów, która odbyła się kosztem terenów zielonych i wspólnej przestrzeni, nie przyniosła rozwiązania. Sprawdziła się zasada Lewisa-Mogridge’a wg której zwiększenie liczby pasów ruchu tylko na chwilę zmniejsza korki. Dodatkowa przestrzeń do jazdy w krótkim czasie zostaje zajęta przez samochody lub też przesuwa zatory na inne ulice. W efekcie miasta zostały z nierozwiązanymi problemami komunikacyjnymi oraz hałasem i zanieczyszczeniami generowanymi przez auta.
Potrzeby człowieka w centrum
Nadrzędną ideą miasta 15-minutowego jest przesunięcie akcentu na człowieka i to, co mu służy w codziennym życiu. To infrastruktura ma być dopasowana do ludzi, a nie na odwrót. Zwolennicy tej koncepcji proponują tworzenie dzielnic wielofunkcyjnych, które będą oferowały każdemu zaspokojenie jego potrzeb w bliskiej odległości. Dojście do sklepu, przychodni, urzędu, kawiarni, boiska, czy parku nie powinno zajmować więcej niż 15 minut pieszej wędrówki bądź jazdy rowerem. Pozwoli to mieszkańcom odzyskać nie tylko bezcenny czas i energię, ale też część przestrzeni dotąd zajmowanej przez auta. Uwolnione tereny można na nowo zazielenić. Skwery obniżają poziom stresu i zanieczyszczeń, tworzą dogodną przestrzeń do integracji. Przyjazna okolica skłania do spędzania większej ilości czasu poza domem, sprzyja aktywności sportowej, wzmacnia lokalne usługi i zachęca do pozostania w swojej dzielnicy. Miasto 15-minutowe stawia sobie za cel rozwój lokalnej społeczności i zatrzymanie procesu suburbanizacji.
Urbaniści patrzą na Paryż
Wielką promotorką koncepcji miasta 15-minutowego jest mer Paryża Anne Hidalgo. Uwolniła ona od ruchu samochodowego nadbrzeże Sekwany dzięki czemu powstała przestrzeń dla ludzi i drzew. W ramach walki z zanieczyszczeniem powietrza zakazała wjazdu do centrum najbardziej trującym autom. By zachęcić mieszkańców do porzucenia samochodów Paryż rozbudował sieć ścieżek rowerowych i ofertę darmowej komunikacji miejskiej. W efekcie liczba paryżan korzystających z samochodu zmniejszyła się z 44% w roku 1999 do 35% w roku 2016.
Miasto 15-minutowe sprzyja ekologicznej transformacji
Postawienie na mikromobliność kosztem ruchu samochodowego wpisuje się w walkę z ociepleniem klimatu. Powoduje zmniejszenie śladu węglowego generowanego przez miasta. Z kolei tworzenie terenów zielonych, poza zwiększeniem atrakcyjności osiedli, ogranicza niekorzystne zjawisko miejskich wysp ciepła, przekłada się na mniejsze zużycie energii latem i zimą. Dążenie poszczególnych dzielnic do samowystarczalności obejmuje również budowę zeroemisyjnych budynków, które korzystają z odnawialnych źródeł energii np. dzięki zamontowaniu na dachach paneli słonecznych. Działania te łączą więc ochronę klimatu z oszczędzaniem miejskich i prywatnych środków.
Miasta bliskich odległości odpowiedzią na przyszłe pandemie
W związku kolejnymi lockdownami i falami zachorowań ludzie ograniczyli przemieszczanie się i lepiej poznali okolice swojego miejsca zamieszkania. Parki i place stały się bezpieczniejszą alternatywą dla spotkań w pomieszczeniach, w których łatwiej o zakażenie wirusem COVID-19. Wiele osób doceniło możliwość zakupów na lokalnych targach, zamiast wypraw do zatłoczonych centrów handlowych. Rower stał się konkurencją nie tylko dla samochodu, ale i komunikacji miejskiej. Jeszcze inni zaczęli korzystać z pobliskich siłowni pod chmurką. Konieczność pracy zdalnej pokazała, jak wiele zadań jesteśmy w stanie wykonać z domu, bez zbędnych podróży do biura. Pandemia stała się dodatkową zachętą do tworzenia dzielnic, w których mieszkańcy z jednej strony żyją blisko siebie, z drugiej łatwiej im o izolację i ograniczenie transmisji wirusów.